sobota, 26 marca 2011

Seks w wielkim mieście

Dzisiaj po raz pierwszy obejrzałam film Seks w wielkim mieście, ba! muszę nawet zauważyć, że nigdy nie zdarzyło mi się nawet obejrzeć ani jednego odcinka tego serialu ;) Jakoś szczególnie kiepsko się z tym nie czułam, no ale skoro nadarzyła się okazja, a dzisiejszy wieczór należał zdecydowanie do tych leniwych i nudnawych, postanowiłam, że obejrzę! Oczywiście uprzedziłam się, żeby nie było już na samym początku, ale okazało się, że źle nie było:)


Moim zdaniem jest to taka typowa babska komedia, dla wyjaśnienia ukazuje on historie czterech przyjaciółek. Każda z nich jest zupełnie inna (oprócz tego, że wszystkie są nowoczesnymi, wyzwolonymi kobietami), przeżywa inne rozterki, jest na różnych etapach związku, ma zupełnie rozbieżne problemy. Główna bohaterka - Carrie Bradshaw (Sarah Jessica Parker)- postanawia zamieszkać ze swoim wieloletnim partnerem - Mr Big (Chris Noth)- jednak oprócz tego decydują się na małżeństwo. Carrie pochłonięta przygotowaniami do ślubu nie zauważa, że jej ukochany zaczyna mieć coraz większe wątpliwości. Zaś co do reszty kobiet to Samantha (Kim Cattrall) ma problem taki, iż generalnie ma młodszego kochanka, który nie spełnia jej seksualnych oczekiwań, jest przeciwniczką małżeństw i coraz więcej czasu spędza na obserwowaniu swoich sąsiadów podczas ich uniesień ;) Miranda (Cynthia Nixon) ma ustabilizowane życie, męża, dziecko i jest strasznie zapracowaną kobietą, aż tu nagle niespodziewanie okazuje się, że jej mąż ją zdradził, a ona nie potrafi mu wybaczyć. Charlotte (Kristin Davis) jest chyba najnormalniejsza z nich wszystkich, również ma męża, adoptowaną córeczkę, ponieważ sama nie może zajść w ciążę. 
Punktem zwrotnym filmu jest moment kiedy ślub Carrie i Mr Big'a zostaje odwołany, ale co tak naprawdę się stało i jak ułożą się losy Carrie i jej przyjaciółek? Tego nie zdradzę, a to dlatego, że czasami i taki film warto zobaczyć :)


Co mi się podobało w filmie? Na pewno fajne było to, że w przeciwieństwie do wielu takich komedii postać głównej bohaterki nie przysłaniała całej historii, a uważam, że w tym przypadku była to historia czterech kobiet, a nie tylko Carrie. Nie było ciągłego ględzenia, użalania się, raczej fajna, wartka akcja. Trzeba przyznać, że stroje bohaterek były rewelacyjne, była to czysta praktyka jak wyglądać dobrze, na czasie i z klasą. No i przede wszystkim ta garderoba! Nie obraziłabym się, gdyby mój mężczyzna zrobił mi taki prezent :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz